RECENZJE

Jarek Obważanek

„Rany wylotowe”

Nieoczekiwana informacja wytrąca z rutyny dnia codziennego Kobiego Franco, taksówkarza pracującego w Tel Avivie. Dowiaduje się, że jego ojciec, Gabriel, prawdopodobnie zginął w zamachu bombowym. I choć nie utrzymywali ze sobą kontaktu już dwa lata, Kobi zaczyna martwić się o jego losy.

Wiadomość tę taksówkarz otrzymuje od Numi, dziewczyny, która – jak się okazuje – była z Gabrielem w bliskiej relacji. Za jej namową Kobi angażuje się w śledztwo, którego przebieg okaże się istotniejszy, niż rezultat.

Nie jest to bowiem historia kryminalna, chociaż bohaterowie zachowują się niemal jak prawdziwi detektywi: odwiedzają miejsce zamachu, przesłuchują świadków, biorą pod uwagę nawet ekshumację zwłok. Ta warstwa komiksu stanowi dla autorki pretekst do niezwykle oszczędnego, a przy tym dogłębnego zbadania relacji między ojcem a synem. I to mimo tego, że ten pierwszy w komiksie nie jest fizycznie obecny.

Tytułowe rany nie zostały zadane ostrą amunicją – to rany zadane sercu porzuconego dziecka. Dziecka, które doznawszy krzywdy skryło się przed światem za barierą obojętności. Rany te odnawiają się wraz z nadejściem informacji o śmierci ojca. Kobi wraca do miejsc związanych z Gabrielem, a tym samym wraca pamięcią do bolesnych sytuacji z przeszłości. Stara się jednocześnie trwale odciąć od ojca i nie akceptuje tego, że może być w czymś do niego podobny.

Innym istotnym wątkiem, ukrytym nieco za tym głównym, jest historia miłosna, czy raczej antymiłosna, jeśli przyłożyć do niej hollywoodzką miarę. Nie ma w niej cukierkowego piękna, jest za to samo życie. Numi, choć – jak w kinowej bajce – jest córką bogatych rodziców, jest też jednocześnie osobą niezbyt urodziwą i programowo niezadbaną. Relacje między nią a Kobim, naznaczone przez krzywdy zadane im przez Gabriela, są wyjątkowo trudne i dalekie od romantycznych wzorców.

Izrael przedstawiony na kartach komiksu to kraj zwykłych ludzi mających zwykłe problemy. Zamach bombowy, który jest motorem przedstawionych w nim wydarzeń, jest w zasadzie tłem do przedstawienia relacji między bohaterami. Dla Izraelczyków, przyzwyczajonych do życia w ciągłym zagrożeniu, kolejna eksplozja jest czymś niepokojąco powszednim. Zobojętnieli na przemoc, gdyż ta dotyka ich niemal codziennie.

Rutu Modan przedstawiła swą historię posługując się niemodulowaną kreską, przywołującą na myśl klasyczną ligne claire Hergégo. O ile jednak Hergé dążył do perfekcji w ukazaniu świata przedstawionego, to Modan idzie w kierunku przeciwnym: rysuje jakby nieporadnie, jej postaci na poszczególnych kadrach są do siebie niepodobne, pojawiają się błędy anatomiczne, a niektóre z założenia dynamiczne sceny pozbawione są owej dynamiki. Jednocześnie autorka umiejętnie gra planami i rozmieszczeniem kadrów na planszy, ponadto znakomicie posługuje się oszczędnym, płaskim kolorem.

„Rany wylotowe” to niezwykle interesujący, barwny obyczaj, skupiony na analizie relacji międzyludzkich. Mimo iż akcja komiksu mocno osadzona jest we współczesnym, poranionym Izraelu, to autorka zawarła w nim pewną uniwersalną prawdę o tym, co ludzi łączy i co ich dzieli.

[Jarek Obważanek, 18.07.2010]

„Rany wylotowe”
Tytuł oryginału: „Exit Wounds”
Scenariusz: Rutu Modan
Rysunki: Rutu Modan
Tłumaczenie: Agnieszka Murawska
Wydawca: kultura gniewu
Data wydania: 04.2010
Wydawca oryginału: Drawn & Quarterly
Data wydania oryginału: 2007

Objętość: 176 stron
Format: 165 x 235 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: offsetowy Amber Graphic
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 49,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa