"Ragnarök" tom 1 Termin Ragnarök nie jest obcy czytelnikom komiksów w Polsce, chociaż jak dotąd nie spotkałem się z użyciem go w odniesieniu do mitologii nordyckiej. Występował w kontekście II wojny światowej i nazistowskich eksperymentów. W wyniku operacji Ragnarok został przywołany z piekieł Hellboy, a główny bohater komiksu "Obergeist" kroczy drogą Ragnarok, czyli najkrócej mówiąc walczy ze złem na Ziemi. Jednak tak naprawdę Ragnarök w wierzeniach Germanów oznacza koniec świata, ostateczną walkę bogów z demonami, w wyniku której świat i siedzibę bogów strawi ogień. I chociaż koreański "Ragnarök" tytuł swój wziął prosto z mitologii, to szybko przekonałem się, że to tylko pozory, a cała fabuła ma z mitologią nordycką wspólne tylko nazewnictwo i kilka faktów, zresztą mocno poprzekręcanych. Nie chcę się wgłębiać w różnice między mitologią a komiksem, bo to mija się z celem. Wystarczy zobaczyć, że jedna z Walkirii nazywa się Sara Irine, a zapisany przez Norny los człowiek może swobodnie zmienić, by wyczuć w tym wszystkim straszny kit. Proponuję w związku z tym nie przywiązywać się do nieraz błędnie używanego nazewnictwa i potraktować tę serię jako zwykłą historię fantasy ozdobioną nordyckimi imionami. W zasadzie więcej o mitologii dowiesz się z "Thorgala". "Ragnarök" szybko skojarzył mi się ze "Slayers" i to skojarzenie nie opuściło mnie do końca lektury. Chociaż oczywiście różnic jest sporo, a wśród nich między innymi rozmiar biustu głównej bohaterki. Praktycznie wszystkie laski w "Ragnaröku" mają obfite piersi, nienaganną figurę i noszą wymyślne, przebogate stroje, które oczywiście nie mają nic wspólnego z wyobrażeniami Germanów dotyczącymi wyglądu ich bogów. Są to raczej stricte koreańskie fantazje (swoją drogą - wyborne). Większy nacisk położony jest na efektowne, obfite w eksplozje walki prowadzone najczęściej z dużą pomocą magii. Bohaterowie ścierają się nie tylko z innymi ludźmi czy pomniejszymi bogami, ale też z najdziwniejszymi potworami, takimi jak ogromny, segmentowy wąż z niby ludzką fizjonomią, czy nawet robotami, które tu nazywane są kukiełkami. No a gdzie podobieństwa do "Slayers"? Otóż w "Ragnaröku" również występuje para czarodziejka i wojownik, akcja toczy się w fantastycznej krainie, a fabuła niepozbawiona jest humoru, doprowadzonego na rysunkach nieraz do groteski. Generalnie komiks czyta się przyjemnie, w czym wydatnie pomaga warstwa graficzna. Rysunki (jak zwykle w przypadku Kasenu marnie wydrukowane) stoją na dobrym poziomie. Lee bawi się szczegółami, cierpliwie wyrysowując fałdki na wymyślnych strojach, a jednocześnie jest w jego kresce sporo swobody, którą najlepiej wyraża w groteskowych zniekształceniach postaci w scenach humorystycznych. Kadry są bogate, ale przy tym czytelne i dość przejrzyste. [Jarek Obważanek] "Ragnarök" tom
1 |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.