RECENZJE

"Corto Maltese" tom 1: "Ballada o Słonym Morzu"

Post rozpoczął publikację przygód Corto Maltese dość dziwnie - od tomu szóstego ("Corto Maltese na Syberii"). Ja jednak zdecydowałem się zaczekać i sięgnąłem najpierw po wydany w drugiej kolejności tom pierwszy. Po to, żeby zobaczyć, jak Hugo Pratt zaczynał, jak to wyglądało na samym początku i móc później porównywać inne części właśnie do tej pierwszej.

Autor rzuca czytelnika od razu na głęboką wodę. Dosłownie. Gdy poznajemy Corto Maltese, dryfuje po morzu niedaleko Wysp Salomona przywiązany do tratwy. Zdradzony i skazany na pewną śmierć przez własną załogę, znajduje jednak ocalenie. Chociaż pewnie wolałby być uratowany przez kogoś innego, to nic nie poradzi na to, że znalazł go właśnie kapitan Rasputin. Szybko okazuje się, że obaj panowie są piratami i dobrze się znają, chociaż serdecznie się nie znoszą. Mimo to Rasputin decyduje się uwolnić Corto i dołączyć go do swojej załogi.

Tak zaczyna się zrealizowana z rozmachem, barwna i długa historia, w którą poza piratami zaangażowani są dwaj młodzi rozbitkowie, rdzenni (i dzicy) mieszkańcy okolicznych wysepek oraz żołnierze uczestniczący w walkach na Oceanie Spokojnym podczas I wojny światowej. Akcja obraca się głównie dookoła działań piratów oraz ich wpływu na toczące się w pobliżu działania wojenne. Jako sprzymierzeńcy Niemców nie patyczkują się ze wspólnymi wrogami. Swoją główną siedzibę wyposażyli w zamaskowaną artylerię, która jest w stanie zatopić niszczyciel. Jednak zakrojone na większą skalę walki to tylko drobny element fabuły, która opiera się głównie na potyczkach słownych między samymi piratami: Corto Maltese, Rasputinem i ich zwierzchnikiem, Mnichem.

Chociaż tytułowym bohaterem jest Corto, to tak naprawdę na pierwszy plan wychodzi tu Rasputin. Porywczy, żądny krwi brodacz, który bez mrugnięcia okiem potrafi zabić nawet swoich oddanych podwładnych, w trakcie rozwoju opowieści stacza się na krawędź szaleństwa. Bohaterów nieraz ciężko jednoznacznie zaszufladkować, ich działania bywają zaskakujące. Sam Corto niby jest piratem, ale unika zbędnej przemocy, jest wręcz szlachetny, chociaż daleko mu oczywiście do takiego Thorgala. Jego głos jest głosem rozsądku, chociaż pozostali piraci niekoniecznie chcą go słuchać, wątpiąc nieraz w jego szczere intencje. Ciężko przewidzieć jego ruchy i odczytać motywy, które nim kierują. Ciężko go też polubić, bo nie za bardzo na to nie pozwala, pozostając poniekąd tajemniczą i niedopowiedzianą postacią.

Niezwykle istotne w tym komiksie są pełne niepowtarzalnego uroku rysunki Pratta. Owszem, są szybkie, niemal szkicowe, czasem aż nazbyt niedbałe, a podobieństwo postaci bywa umowne. Ale odwaga rysownika, skala środków, którymi się posługuje, robi wrażenie - szczególnie w scenach nocnych i podwodnych, gdzie Pratt rozmywa postacie, budując je z rozedrganych plam czerni. Dodając do tego całkiem ciekawe w niektórych miejscach kadrowanie otrzymujemy komiks żywy, dynamiczny, zrealizowany z gestem. Oczywiście taki dość surowy i w sumie niestaranny rysunek wielu potencjalnych odbiorców może do albumu zrazić, ja jednak proponuję spojrzeć nań życzliwym okiem.

"Corto Maltese" na długo przed debiutem w Polsce zdążył stać się komiksem legendarnym. I jak to z legendami często bywa w zderzeniu z rzeczywistością nieco przybladł. Na początku lektury komiks mnie trochę rozczarował, z czasem jednak przekonałem się, że jest to kawał dobrej historii przygodowej z charakterystycznymi dla gatunku przerysowaniami.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: Una ballata del Mare Salato
Scenariusz: Hugo Pratt
Rysunki: Hugo Pratt
Tłumaczenie: Monika Gurgul
Wydawca: Post
Data wydania: 06.2004
Wydawca oryginału: Cong SA
Data wydania oryginału: 1967
Liczba stron: 176
Format: 22 x 29,5 cm
Oprawa: miękka z zakładkami
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 34,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa