RECENZJE

"Dobry Komiks" nr 19/2004: "Silent Hill: Dying Inside" nr 1

"Dobry Komiks" miał być wydawnictwem przeznaczonym dla nastolatków, łatwym, lekkim i przyjemnym. Tak to wyglądało zarówno z perspektywy kolorowych reklam, jakie Axel Springer zamieszczał m.in. w czasopismach o grach komputerowych, jak i z perspektywy samych prezentowanych w ramach serii komiksów. Jednak po pewnym czasie redakcja postanowiła wycelować nieco wyżej. Najpierw weszła z poważniejszym "New X-Men", by niewiele później zaproponować komiks z hasłem "tylko dla dorosłych" na okładce.

"Silent Hill" co prawda nawiązuje do gry komputerowej, jest więc bliskie duchowi początkom "Dobrego Komiksu", ale jest to gra z gatunku grozy. Nie ma więc mowy o ładnych rysunkach i soczystych kolorach. Jednak niedbałe wypacianie plansz nie wystarczy, by komiks zaczął straszyć. Musi mieć zarówno przekonujące rysunki, jak i barwny scenariusz. "Silent Hill" brakuje obu tych składników.

Miałem nadzieję, że Templesmith w parze z innym scenarzystą, niż Niles ("30 dni nocy", "Abra makabra"), będzie zjadliwszy. Niestety, Ciencin okazał się równie słabym pisarzem. Postanowił od razu zacząć straszyć, nie próbując ani trochę zbliżyć czytelnikowi głównych bohaterów komiksu. A nie znając ani trochę postaci, nie możemy się z nimi w żaden sposób identyfikować. Nie przejmujemy się losem dziewczyny, która wróciła w strasznym stanie z Silent Hill. Nie przejmujemy się też losem doktora, który podejmuje próby jej uleczenia, aż w końcu popełnia wielki błąd - wraca z nią do opętanego miasteczka.

Silent Hill karmi się koszmarami osób, które do niego trafiają. Jednak urojenia, jakie przeżywają główni bohaterowie, niemal zupełnie mnie nie przestraszyły. Po pierwsze - z powodu nikłej znajomości ich dotychczasowych przeżyć. Po drugie - ze względu na prostackie rozwiązania, jakie serwuje nam scenarzysta. Jego pomysły są tak ograne, że nie są w stanie wzruszyć nawet osób, które nie stykają się z grozą zbyt często. Zresztą o ile poparte "dramatyczną" muzyką sceny dawałby radę w kinie czy nawet grze, to już kompletnie nie sprawdzają się w komiksie. Tym bardziej, gdy przeciętna fabuła przedstawiana jest przy pomocy pospiesznych, niedbałych i mało czytelnych, ale za to jakże efekciarskich rysunków.

Uderza skrótowość scen, które powinny być w miarę rozbudowane. Kosztem istotnych sytuacji scenarzysta stara się jak najszybciej przejść do następnego "strasznego" momentu. Dialogi są boleśnie banalne, a w dodatku naładowane nikomu niepotrzebnymi wulgaryzmami. Dobrze chociaż, że w fabule występuje sporo elementów groteski, ale nawet to nie ratuje komiksu.

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: Scott Ciencin
Rysunki: Ben Templesmith
Okładka: Ashley Wood
Tłumaczenie: Krzysztof Papliński
Wydawca: Axel Springer Polska
Data wydania: 1.10.2004
Wydawca oryginału: Idea + Design Works, LLC.
Data wydania oryginału: 02-03.2004
Liczba stron: 48
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy cienki
Druk: kolorowy
Dystrybucja: kioski
Cena: 5,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa