RECENZJE

"Benek Dampc i trup sąsiada"

- Martwiłem się o ciebie, córeczko. Gdzie byłaś?
- Dawałam dupy w barze "Pod Kogutkiem". Wszyscy mnie mieli.

"Benek Dampc" to najkrócej pisząc mocno absurdalna i pozbawiona grama realizmu czarna komedia. Może nie zabija śmiechem, ale jest w miarę zabawna. Niejednokrotnie zaskakuje, głównie z powodu programowej nonsensowności całej opowieści. Tutaj trup ściele się gęsto bez żadnych widocznych konsekwencji. Ludzie nie reagują, bo się boją, bo ich to nic nie obchodzi, albo po prostu zostają przekupieni. Główny bohater jawi się jako psychopata, który bez skrupułów strzela do stających mu na drodze osób, chociaż nie jest jedyną osobą, która posługuje się tu ostrą bronią.

Czego innego spodziewałem się po komiksie o prywatnym detektywie. Jednak stworzony przez Szyłaka sfrustrowany, popijający podły bimber bohater i zwariowana konwencja po początkowych zgrzytach zaczęły dobrze grać. W tego typu komiksie w zasadzie nie da się wytykać luk fabularnych, bo nawet najbardziej dziwaczne sceny po prostu pasują. Można za to wskazać nieudany, rozwleczony początek, niezbyt dobrą narrację i kilka jeszcze mniej udanych dialogów. Nie rozumiem też dlaczego ostatnie dwa kadry nie są powiązane z deklaracją głównego bohatera z wcześniejszego obrazka - jakby kamera przez pomyłkę odjechała w złą stronę.

Na dłużej zatrzymam się przy rysunkach, bo mam do nich wiele uwag. Mamy tu do czynienia z czarno-białymi ilustracjami i dorzuconą w paru miejscach czerwienią (to nawet nie czerwień, tylko ciemny brąz, brzydki i brudny). Zabieg à la "Sin City" wyszedł tu marnie. Brunatnym akcentem podkreślona jest krew, ale też paczka fajek oraz butelka wódki. O ile kolorowanie krwi ma uzasadnienie, to pozostałych przedmiotów już nie za bardzo. W dodatku efekt końcowy jest niezbyt ciekawy. (Uwaga: pierwsza z zamieszczonych na WRAK-u przykładowych plansz jest częściowo w kolorze, ale w albumie jest sprowadzona do szarości.)

To, co zrobił Służały z Krakowem czasami przechodzi ludzkie pojęcie. To nie jest Kraków, tylko jakaś zupełnie wzięta z głowy miejscowość. Szczególnie powaliły mnie autobusy z lat 20. ubiegłego wieku jeżdżące po ulicach oraz potężny dworzec kolejowy, który nawet odrobinę nie przypomina rzeczywistego Dworca Głównego.

Jeszcze bardziej irytujące jest upychanie do komiksu przez rysownika wszelkich wcześniej wykonanych ilustracji, które do niczego nie pasują. W jednym kadrze, w którym powinien być polski policjant, mamy amerykańskiego żołnierza uzupełnionego o napis "policja" na rękawie. To tylko pierwszy z brzegu przykład - gołym okiem widać, co zupełnie odstaje od pozostałych rysunków. Równie irytujące są autoreklamy - co kilka stron wpisany adres strony internetowej rysownika i inne tego typu "atrakcje", takie jak napis "september 1792".

Pozostaje niesmak i naprawdę szkoda, że tak to wygląda, bo generalnie rysunki Służałego są naprawdę niezłe. Swobodna deformacja postaci wychodzi mu bardzo interesująco - Dampc raz jest ulizanym pięknisiem, raz twardzielem o kanciastej szczęce, innym razem ma rozmytą gębę alkoholika. Jego wykonane w technice akwareli obrazki są bardzo dobre, o ile się stara, bo pojawiają się w albumie również takie momenty, gdzie sobie wyraźnie odpuścił, jakby już miał dosyć pracy nad tym komiksem.

Można też odnieść wrażenie, że w świecie Służałego trawa rośnie nawet na środku drogi, mostu czy pokoju - w wielu miejscach buty poszczególnych postaci zatopione są w trawie. Mało tego, nawet szklanka na blacie otoczona jest przez roślinność.

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: Jerzy Szyłak
Rysunki: Robert Służały
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 12.2003
Liczba stron: 56
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy (odcienie szarości + czerwień)
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 9,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa