RECENZJE

"Dobry Komiks" nr 2/2004: "Ultimate X-Men" nr 1

Swego czasu początek "Ulitmate Spider-Mana" zaserwowała nam Fun Media, później Egmont rozpoczął wydawanie "Ulimates", a teraz Axel Springer wystartował z "Ultimate X-Men". Na początek dostaniemy 6 numerów (12 oryginalnych), a być może będą dalsze.

Komiks został zrealizowany w konwencji "nie pokazujemy flaków", ale poza tym wcale nie jest delikatny i łagodny. Sporo w nim dość brutalnej nieraz akcji (trochę ludzi ginie) a i dialogi są dość swobodne. Od razu czuć, że każda postać ma własny, wyraźnie określony charakter. Współczesne realia są widoczne o wiele lepiej, niż w "Ultimate Spider-Manie" Bendisa. Millar zrobił z Colossusa handlarza bronią a ze Storm złodziejkę samochodów - mutanci żyją autentycznie na marginesie społeczeństwa, które ich odrzuca. Ameryka jest bardzo amerykańska pod względem zgody na ograniczanie wolności obywatelskiej na rzecz poprawy bezpieczeństwa - tu w postaci ogromnych androidów zwanych Strażnikami, które zajmują się polowaniem na mutantów. Niezbyt wesoło to wygląda, gdy z nieba spada na miasto armia takich mechanicznych morderców i rozgniata Bogu ducha winnych ludzi, a inni mimo wszystko popierają takie czystki.

Millar rzuca nas niemal od razu w środek walki między Magneto a Xavierem. W pierwszym odcinku Xavier przeprowadza rekrutację nowych członków X-Men, a już w drugim zabójca wysłany przez mistrza magnetyzmu zmierza do siedziby drużyny w czarnych lateksowych uniformach. I to nie byle jaki zabójca, bo Wolverine we własnej osobie.

Fani mutantów Marvela nie powinni się zawieść tą serią. Dużo w niej sensownie prowadzonej akcji z dość zaskakującymi zwrotami, bardzo dobre dialogi bez zbędnego pieprzenia, którego w dawnych przygodach X-Men nie brakowało, wreszcie dobrze skonstruowane postacie. Moim zdaniem Millar spisał się lepiej od Bendisa, a w dodatku prowadzi dość liczną drużynę zamiast pojedynczego bohatera, dając każdemu członkowi owej drużyny jego pięć minut, nawet przy tak drugoplanowych w zasadzie postaciach, jak Colossus (tu fani człowieka-czołgu rzucają we mnie pomidorami).

Również trio odpowiadające za stronę wizualną komiksu dobrze się spisało. Komiks jest widowiskowy, zrealizowany z rozmachem. Kadry najczęściej są duże i jasno przedstawiają sytuację, chociaż, jak już wspomniałem na początku, bez ukazywania zbędnego okrucieństwa. Barwy są ładne, realistyczne, cukierkowe - gdyby nie kilka kadrów z kolorem nałożonym prosto na ołówkowy szkic, możnaby pracę Isanove'a pomylić z dziełem jednego z wielu innych kolorystów.

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: Mark Millar
Szkic: Adam Kubert
Tusz: Art Thibert
Kolory: Richard Isanove
Tłumaczenie: Rafał Belke
Wydawca: Axel Springer Polska
Data wydania: 4.06.2004
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania oryginału: 2001
Liczba stron: 64
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy cienki
Druk: kolorowy
Dystrybucja: kioski
Cena: 4,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa