RECENZJE

"Thorgal" tom 27: "Barbarzyńca"

Przepis na fabułę tego albumu był wyjątkowo prosty. Van Hamme obejrzał "Gladiatora", stwierdził, że to zacny film i można osadzić Thorgala w realiach rzymskich. Żeby było bardziej w stylu serii zamiast walk na arenie Thorgal musi wziąć udział w turnieju łuczniczym (w zasadzie walka wręcz też jest, ale została zbyta jednym kadrem, podobnie jak wyścigi rydwanów, więc tak jakby jej nie było). A więc powtórka z "Łuczników", jakżeby inaczej. Dodajmy do tego kilka popisów dzieci głównego bohatera i już w zasadzie wszystko o albumie wiemy.

Van Hamme'owi musi skrajnie brakować pomysłów, skoro zdecydował się na zrzynanie ze swoich własnych "Łuczników". Nijak się jednak ma ten rzymski turniej do dawnego, który do dziś powoduje dreszcz emocji, gdy dochodzi do konkurencji, w której zawodnicy strzelają do swoich partnerów. Mało tego, zawody w "Barbarzyńcy" budzą uśmiech politowania, gdy Thorgal, aby strzelić jak najdalej, pomaga sobie nogami, albo gdy tłumaczy, że strzela do ptaka, bo jest do tego zmuszony. Można odnieść wrażenie, że Van Hamme poszedł w stronę autoparodii, ale takiej w słabym stylu.

Chociaż są dość pozytywne momenty albumu, jak chociażby polowanie na niewolników na początku, gdy Thorgal psuje szyki rzymianom. Potem jest tylko gorzej. Skrajnie idiotyczne są testy na dzieciach Thorgala, które muszą udowodnić, co potrafią. W innym miejscu Van Hamme robi to, co zwykle - pozbywa się balastu, czyli kosmitów, którzy zostali z głównymi bohaterami pod koniec poprzedniego tomu. Już wystarczająco ciężko wymyślać mu przygody 4-osobowej rodziny, a co dopiero 6-osobowej grupy, która w zasadzie podróżuje tylko po to, żeby szukać guza.

Rosiński nie pozostał w tyle za Van Hammem, prezentując tak samo niski poziom zaangażowania. Widać na każdej stronie, że komiks powstał na siłę, od niechcenia. Widać niedbałą kreskę, widać korektor, którym rysownik poprawiał błędy. Postacie bywają mało podobne do siebie (głównie sam Thorgal), rysunki są mało szczegółowe, czasami linia jest nieostra. Kolory Grazy jak zwykle są w miarę dobre, chociaż do tych nakładanych kiedyś przez samego Rosińskiego w wielu miejscach sporo im brakuje.

Ogólnie komiks da się czytać, chociaż w porównaniu do chociażby wspomnianych "Łuczników" jest wyraźnie słabszy pod każdym względem. Autorom się najwyraźniej nie chce i ciągną serię na siłę. Jeśli to dalej ma tak wyglądać to wolałbym, aby po prostu dali sobie, a raczej Thorgalowi, spokój.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: Le barbare
Scenariusz: Jean van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Kolory: Graza (Grażyna Kasprzak)
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 03.2003
Wydawca oryginału: Lombard
Data wydania oryginału: 11.2002
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 16,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa