RECENZJE

"Dekalog" tom 1: "Rękopis"



WRAK POLECA

Do krótkiej listy hitów wydawnictwa Twój Komiks możemy dopisać następny. "Dekalog" ze scenariuszami Girouda z pewnością na to zasługuje. Cała seria, składająca się oczywiście z 10 tomów, ukazała się na Zachodzie w rekordowym czasie dwóch lat. Jednocześnie Glenat wydawał po dwie części cyklu. Takie niesamowite tempo można łatwo wyjaśnić: każdy album narysował inny twórca.

Poszczególne tomy serii wiąże ze sobą nie fabuła, lecz tytułowy dekalog - spisany na łopatce wielbłąda fikcyjny zbiór dziesięciu ostatnich przykazań Mahometa. Myli się jednak ten, który pomyśli, że jest to seria o świecie arabskim. Może jednak ujmę to inaczej: nie jest to seria wyłącznie o świecie arabskim, bo chociaż tom pierwszy żadnych większych związków z tym tematem nie ujawnia, to drugi, który udało mi się już przeczytać, wręcz przeciwnie. Ale o nim więcej napiszę, gdy ukaże się jego polska edycja.

Trudno jednoznacznie określić gatunek, do jakiego seria należy. Trudno też zakładać z góry, że każdy tom będzie gatunkowo podobny. Pierwszy jest po części komiksem obyczajowym, po części kryminalnym, po części psychologicznym.

Głównym bohaterem i narratorem historii jest mieszkający współcześnie w Glasgow Simon Broemecke, redaktor nadzorujący frankojęzyczny oddział Norman Publishing. Jest to człowiek, któremu się w życiu nie udało - zostawiła go kobieta i tak na dobrą sprawę jest nikim, jest przegrany, gnije w tej swojej redakcji. Chciałby napisać bestsellerową powieść, ale nie potrafi. Nagle jednak los się do niego uśmiecha.

Do jego rąk trafia stary francuski rękopis "Nahika" - książki, która przewijać się będzie przez cały cykl. Na skutek jego pomyłki tekst tłumaczenia zostaje uznany za jego autorską powieść. Próbuje wyjaśnić nieporozumienie, ale nagle zauważa, że wszystko w jego życiu zmienia się na lepsze, więc woli udawać autora książki. Na konsekwencje swojej decyzji nie będzie musiał specjalnie długo czekać.

Tematem przewodnim pierwszego tomu jest zdanie "Nie będziesz zabijał", czyli pierwsze przykazanie fikcyjnego dekalogu, o którym opowiada "Nahik". Początek albumu wątek ten podejmuje bezpośrednio - po prostu pokazuje jedną z szeregu zbrodni nieuchwytnego mordercy. Później jednak autor porusza to zagadnienie w inny, bardziej intrygujący sposób.

Komiks nie jest moralitetem. Nie sprzedaje nachalnie z góry ustalonej filozofii postępowania. Jest raczej opowieścią o życiu, o tym, jak bardzo pewne rzeczy mogą człowieka zmienić. Jest też opowieścią o relatywizmie moralnym, o egoizmie. Pokazuje, do czego zdolny jest człowiek w sytuacjach ekstremalnych. A nawet niespecjalnie ekstremalnych.

Giroud pisze w sposób ciekawy. W "Rękopisie" zastosował dość nietypowy zabieg narracyjny, o czym przekonujemy się dopiero w końcowej części albumu. Cała fabuła skonstruowana jest bardzo sprawnie, autor lekko zmienia miejsce wydarzeń, dobrze przenosi akcję w czasie. Niejeden zwrot akcji jest naprawdę niebanalny a ścieżki, którymi podąża główny bohater, dalekie od oczywistych. Dialogi również są dość przyjemnie napisane. Generalnie komiks czyta się bez zgrzytów.

Béhé, rysownik pierwszego tomu, prezentuje poziom dość dobry, mało można mu zarzucić. Jego rysunki są realistyczne, a jednak nieco szkicowe, tak jakby trochę za bardzo mu się spieszyło. Trudno wskazać jakieś rysunkowe błędy, gdyż anatomię czy perspektywę opanował dobrze, ale jakość portretów nie jest najlepsza, czasem przez tę lekką szkicowość trochę giną emocje wyrażane przez bohaterów. Béhé różnicuje plany stosując różnej grubości kreskę, czasem też można odnieść wrażenie, że poprawia plansze komputerowo, stosując delikatne rozmycia drugiego planu.

Bardziej niż rysunek, w albumie zainteresował mnie kolor. Béhé stosuje bardzo przyjemną w odbiorze paletę barw, pozbawioną mocnych tonów. W scenach dziennych dominują wszelkie odcienie zgaszonej żółci, w scenach nocnych wszystko sprowadzone jest do błękitów i kolorów bardzo przytłumionych. Co ciekawe, bywa i tak, że żółte jest niebo nad Glasgow. Ale Béhé nie stosuje jakichś ekstremalnych eksperymentów kolorystycznych, wręcz przeciwnie, w albumie dominują kadry namalowane raczej realistycznie, chociaż delikatnie przygaszone. Béhé nie boi się szarości, kolorów wręcz brudnych. Jednocześnie nie stosuje ich obowiązkowo do cieniowania, gdyż partie cienia realizowane są różnorako i zazwyczaj trafnie. Zdarza się, że autor wzmacnia cień kredką czy ołówkiem. Podobnie jak przy wspomnianych wcześniej rozmyciach drugiego planu, również niektóre cienie sugerują komputerowe poprawki. Zapewniam, że przy czytaniu jest to całkowicie niedostrzegalne, a co najważniejsze, wcale w niczym nie przeszkadza.

Być może czuć w mojej recenzji pewną ostrożność w zachwalaniu "Rękopisu". Przyznam się, że album mnie nie zastrzelił. Prezentuje wysoką jakość fabularną, dobre rysunki i bardzo przyjemne kolory, jednak nie porwał mnie aż tak, jak powinien. Podejrzewam jednak, że wielu osobom te wszystkie bardzo niespodziewane zakręty fabularne i decyzje głównego bohatera nie zawsze bliskie schematowi postępowania pozytywnej postaci spodobają się bardziej.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: Le Manuscrit
Scenariusz: Frank Giroud
Rysunki: Joseph Béhé
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Motopol - Twój Komiks
Data wydania: 16.07.2003
Wydawca oryginału: Editions Glénat
Data wydania oryginału: 01.2001
Liczba stron: 56
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 18,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa