RECENZJE

"Jessica Blandy" tom 2: "Dom doktora Zacka"

Kolejna raczej słaba seria sensacyjna Motopolu, tym razem z szansą na poprawę, bo autorem scenariuszy jest Jean Dufaux. Tego pana specjalnie nie trzeba przedstawiać, bo większość czytelników powinna kojarzyć trzy pisane przez niego tytuły: "Skargę utraconych ziem", "Drapieżców" i "Murenę". Niestety, na razie "Jessica Blandy" nie dorasta do stóp żadnej z powyższych serii.

"Dom doktora Zacka" zamyka wątki rozpoczęte w tomie pierwszym, czyli odpowiada na jakże istotne pytania: kto zabił Scotta Mitchella, kochanka Jessiki Blandy, i co to za Elona Gay, o której należy pamiętać. Tym razem Jessica jest jakby aktywniejsza, wpycha się gdzie nie trzeba prowadząc prywatne śledztwo. Jednocześnie własne dochodzenie prowadzi policja oraz wynajęty przez Jessicę detektyw. Co najważniejsze, album ten jest znacznie logiczniejszy od pierwszego. Fabuła jest w miarę spójna, chociaż pewne rzeczy, które się dzieją, są dziwne, wręcz absurdalne.

Policja stosuje dziwaczne metody przesłuchań, w których na pierwszym miejscu jest zastraszanie. Jeden z przesłuchiwanych zgodził się współpracować, gdy zobaczył, co się stało z innym, który nie chciał. Przesłuchując pewną kobietę detektyw kazał jej się rozebrać - trudno zrozumieć po co.

Za dużo w tym komiksie nagości, w paru miejscach jest zupełnie zbyteczna. Najczęściej nagą widzimy główną bohaterkę - a to bierze prysznic, a to leży na łóżku. Ponownie zabawny wydał mi się fakt, że chyba żadna kobieta nie używa biustonosza.

Dufaux w narracji próbuje języka bardziej literackiego, jednak takie podejście nie za bardzo pasuje do całej reszty. Dialogi są przeciętne, za to bywają w miarę sensownie stworzone postacie z grubym detektywem na czele - jak on się pojawia, to zawsze coś robi: albo się rozbiera, bo mu gorąco, albo coś je, albo... dłubie w zębach. Oczywiście wszystko to robi w trakcie przesłuchań.

Renaud rysuje nierówno. Jego styl da się przełknąć, mimo widocznych błędów w proporcjach postaci. Prawdopodobnie w ustaleniu długości kończyn czy tułowia przeszkadzają rysownikowi ubrania bohaterów, grube warstwy materiału wyraźnie go mylą. Zdarzają mu się również błędy w skrótach perspektywicznych. Renaud zupełnie nie potrafi narysować duszenia - atakujący swobodnie trzyma atakowaną osobę za szyję, zamiast robić to mocno, skutecznie. Jednak pewne cechy rysunku Renauda mi się podobają. Ciekawie zaznacza pot, dobrze ukazuje postacie o odpychającej powierzchowności, jak na przykład gospodyni Pete'a. Jego rysunek oscyluje pomiędzy czystym realizmem a rysunkiem z nutą ciekawej ekspresji. Niestety, jest pod tym względem po prostu niezdecydowany i w efekcie dostajemy komiks zwyczajnie nierówny wizualnie. Kolory także bywają różne - raz są to przeciętne, realistyczne barwy z odrobiną cieniowania, raz są to kolory za jasne, jakby wyprane, zszarzone, nieciekawe - tych drugich jest jednak zdecydowanie więcej.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: La Maison du Dr Zack
Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Renaud
Tłumaczenie: Mariola Regulska
Wydawca: Motopol - Twój Komiks
Data wydania: 16.07.2003
Wydawca oryginału: Dupuis
Data wydania oryginału: 09.1987
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 18,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa