RECENZJE

"Murena" tom 3: "Najlepsza z matek"



WRAK POLECA

Walka między Agryppiną, "najlepszą z matek", a jej synem Neronem w porywającej opowieści historycznej Dufauxa nabrała rumieńców. Teraz jest to już otwarta wojna - matka pozbywa się niewygodnych osób, czym poważnie utrudnia działania syna. Syn z kolei robi wszystko, by dowiedzieć się czego dopuściła się jego matka. Ponownie Dufaux udowadnia, że w rozgrywkach politycznych przydatnym narzędziem jest nawet seks.

Tym razem więcej uwagi scenarzysta poświęcił gladiatorom, gdyż Balba trenuje, by pomścić śmierć swojego pana, Brytannika. Tytuł kolejnego tomu ("Idący na śmierć...") sugeruje, że na ten temat będzie jeszcze więcej. Trudno się temu dziwić - krwawe obrazki z areny stanowią znakomitą przeciwwagę dla utarczek słownych. Jak zwykle wszyscy knują przeciwko wszystkim, niektórzy zmieniają sojuszników, inni starają się pozyskać nowych stronników - po prostu ciągle coś bardzo ciekawego się dzieje. A im dalej w las, tym jest lepiej - wojna między Agryppiną a Neronem staje się naprawdę ostra, inni bohaterowie również nie próżnują. Nawet Murena robi się twardszy i pokazuje pazury.

Album ma ciekawie skonstruowany finał - z jednej strony zamyka całą opowieść, z drugiej jednak pozostawia pewne wątki zupełnie otwarte. Na tym "Murena" mógłby i miał się zakończyć, ale Dufaux należy do scenarzystów, którzy uwielbiają dopisywać ciągle kolejne części do zamkniętych już serii, o czym świadczy "Skarga utraconych ziem". Tak więc również w przypadku "Mureny" zobaczymy, jak rozwiną się dalej rządy Nerona i Agryppiny. W sumie to nawet lepiej, zbyt wiele kwestii pozostało otwartych, poza tym znając siłę dotychczasowych części można przyjąć, że również następna nie powinna zawieść oczekiwań.

Powróciła kolorystka pierwszego tomu, tym razem jednak zaprezentowała znacznie wyższy poziom - podobny do tego, jaki reprezentował kolorysta tomu drugiego, jeśli nie lepszy. Jednak obydwoje przebija sam Delaby, który własnoręcznie pomalował końcówkę albumu. Oczywiście trudno przebić bardzo wyraźnie bardzo wysoki poziom, jaki ustalili jego koloryści, ale widać, że rysownik jest od nich odrobinę lepszy w operowaniu pędzelkiem. Świetne, płynne cieniowanie, dobra, realistyczna kolorystyka; nawet sceny nocne są lepsze, bo nie ograniczone do gamy szarości. Naprawdę jest na co popatrzeć.

Nie tylko kolorystycznie, ale i rysunkowo ten album jest rewelacyjny. Delaby bez wątpienia należy do ścisłej światowej czołówki rysowników komiksowych. Pełny realizm, świetne odwzorowanie realiów historycznych, znakomite, rozpoznawalne portrety z pełną gamą emocji, dynamika - wszystko na najwyższym poziomie. Jedynie kadrowanie jest "zaledwie" dobre.

Znakomicie napisany i cudownie narysowany komiks. Wciąga bez reszty, czyta się z zapartym tchem do ostatniej strony. Zresztą to właśnie ostatnie 12 stron stanowi istne apogeum umiejętności scenarzysty, dzieje się na nich tak dużo zaskakujących rzeczy, że czytelnik nie ma czasu odetchnąć. Do tego znakomita narracja.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: La meilleure des meres
Scenariusz: Jean Dufaux
Rysunki: Philippe Delaby
Kolory: Dina Kathelyn, Philippe Delaby
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 05.2003
Wydawca oryginału: Dargaud Editeur
Data wydania oryginału: 2001
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa