RECENZJE

"Trzeci Testament" tom 2: "Mateusz, czyli oblicze anioła"

Drugi tom osadzonej w XIV wieku opowieści nie zaskakuje. Trzyma poziom znany z części poprzedniej. Oświadczam to z pewnym rozczarowaniem, bo miało być lepiej. Sprawnie osadzona w realiach intryga sięgająca najwyższych władz Kościoła niezbyt mnie ekscytuje i sam nie wiem dlaczego. Być może tego typu opowieść będzie atrakcyjniejsza dla osób dobrze znających historię. Czasami dochodzi się do wniosku, że w tym komiksie niemal wszyscy hierarchowie Kościoła są źli i występni, bronią za wszelką cenę obecnego porządku i starają się ze wszystkich sił nie dopuścić do odnalezienia Trzeciego Testamentu przez Konrada. Nasuwa to jednoznaczne skojarzenia z filmem "Stygmaty". Konrad i Elizabeth nie bez przeszkód docierają do biblioteki w Toledo, jednak dopiero w tym momencie zaczynają się prawdziwe kłopoty.

Bohaterowie są niezniszczalni - skaczą po dachach, wspinają się po ścianach, schodzą po linach do ukrytych grot, nurkują, przemierzają ogromne połacie mórz i lądów. Więcej w tym wszystkim awanturniczej przygody, niż intrygi na najwyższych szczeblach Kościoła. A ta przygoda nie jest nadzwyczajnie wciągająca, chociaż jest kilka ciekawych fragmentów. Wiadomo, że komiks ten bez scen sensacyjnych nie miałby racji bytu, ale nie jestem specjalnie zadowolony z jakości owych scen.

Akcja oddaliła się od wielkich katedr, co wyraźnie poprawiło wygląd ogólny rysunków w albumie, nie ma bowiem wylizanej architektury, która kontrastowałaby z całą resztą. Całe budownictwo, które tu występuje, jest brzydkie, obszarpane, albo po prostu nadgryzione przez ząb czasu. Alice jest dość wprawnym rysownikiem, brakuje mu jeszcze trochę wyrobienia, ale nie widać problemów w proporcjach czy dynamice. Zdarzają się jednak niezbyt trafne ujęcia sytuacji; jest kilka miejsc, w których akcja robi się lekko niejasna.

Niespecjalnie przekonuje mnie kolor: wszędzie jest zgaszony, stłumiony. Gama wąska, najczęściej po prostu zbyt wąska. Niby to taki zamierzony zabieg, ale wygląda mniej więcej jak wyprany w pralce banknot. Kolorom brakuje odrobiny soczystości, brakuje jakichś mocniejszych uderzeń, akcentów; wszystko jest przygaszone i robi się ogólnie trochę nijakie. Po części winny jest też papier, na którym kolory powstały, gdyż widać na wielu kadrach niezbyt ciekawą fakturę plam barwnych.

Nie umiem wyrazić dlaczego ten komiks jest gorszy, niż być powinien. Ma wszelkie znamiona dobrej historii, jest zrealizowany z rozmachem, ale nie potrafi mnie pochłonąć.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: Matthieu ou le visage de l'ange
Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Alex Alice
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 11.2002
Wydawca oryginału: Glénat
Data wydania oryginału: 11.1998
Liczba stron: 48
Format : A4
Oprawa: miękka
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa