RECENZJE

"KGB" nr 17

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w nowym "KGB", to głębsza czerń. Poprzednie numery były dość słabo kserowane. Teraz jest lepiej. Rozczarowuje okładka, gdyż jest po prostu przedrukiem pin-upa Billa Sienkiewicza. Sam rysunek jest co prawda znakomity, ale nie powinien się znaleźć na okładce.

Dziwi podejście Ronka do redagowania zina sprawiającego wrażenie robionego z fragmentów, których nie da się już później zmienić. W relacji z Łodzi Ronek pisze, że podobno dostał wyróżnienie, ale to może być nieprawda; w KGB-info pisze, że jednak prawda. W tym samym miejscu nieco wcześniej wymienia listę nominowanych w konkursie, chociaż przed wydaniem musiał znać również listę zwycięzców (w końcu sam się do zwycięstwa na tej samej stronie przyznaje). Jedna informacja głosi upadek zinu "Katastrofa" a już następna dementuje tę poprzednią. Całkowity, rażący brak konsekwencji i spojrzenia na zin jako całość.

Tym razem aż cztery strony recenzji, a to dzięki Piotrowi Rafałowiczowi, który napisał większość z nich. Z resztą niejedna wyszła mu naprawdę dobrze. Również Ronkowi zdarzyło się napisać kilka ciekawych zdań, chociaż z drugiej strony mamy taki zapełniacz, jak tekst o "Ultimate Spider-Man" nr 6. A odpowiadając na zadane mi pytanie: będzie to numer 6.

Gadka Lucka tym razem na konkretny, jasny temat. Cieszy mnie ta odmiana po jałowych wywodach o niczym.



góra Turek, dół M. Ściolny

Relacja z Łodzi, o której już wspomniałem, jest słaba i nierzetelna - "podobno", "nie wiem", "chyba". Mało informacji o imprezie, autor za to dużo miejsca poświęcił samemu dojazdowi do Łodzi, co jest dalece niepotrzebne.

List otwarty Gładysza to tania, niejasna i zbędna prowokacja a jego tekst "Dlaczego nie czytam komiksów?" nie wnosi niczego nowego (o problemach z dystrybucją mówił wielokrotnie nawet Kołodziejczak), a w dodatku miejscami trochę za swobodnie napisany (błędów też mu nie brakuje).

Do tego wszystkiego dwa warte przeczytania teksty Ronka o szkołach plastycznych i "europejskim gównie".

Pierwszym komiksem numeru jest prolog do "Krainy Herzoga", o którym pisałem już w recenzji "Świata Komiksu" nr 30. Pierwszy z pasków Piotra Machłajewskiego jest przyjemnie absurdalny, pozostałych - przyznam - nie załapałem. Wszystkie bez wyjątku są słabo narysowane, postacie pokraczne. Epizod "Krainy Herzoga" Marcina Ściolnego narysowany jest na dość zadowalającym poziomie, ale nie satysfakcjonuje fabularnie. Jednostronicówka Turka gorzka w wymowie. Nieporozumieniem jest "komiks" Szcześniaka - dwie ilustracje, trochę tekstu, co prawda lekko intrygującego, ale mógłby on równie dobrze funkcjonować bez obrazu. Zabawny, bardzo prosto narysowany "Basket". Rafał Ściolny, brat Marcina, debiutuje "Czerwonym Kapturem". Rysunki bardzo proste, wręcz za proste, ale miejscami jest to komiks niezwykle zabawny, ostro absurdalny (odcinek o krasnoludkach) czy radośnie obrzydliwy (o leśniczym).

[Jarek Obważanek]

Wydawca: Hubert Ronek (niezależny)
Liczba stron: 32
Format: A5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: czarno-białe ksero
Cena: 5,00 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa