2KFKiM

Komiksowy Kraków 2001

Krakowski Festiwal Komiksu i Mangi organizowany jest od trzech lat razem z krakowskimi targami książki. W zeszłym roku program festiwalu został okrojony tylko do ceremonii wręczenia nagród K'01. Dlatego w tym roku organizatorzy dołożyli starań, żeby atrakcji dla miłośników komiksów nie zabrakło.

Dla mnie Festiwal rozpoczął się w sobotę. I podobnie dla większości pozostałych osób, które odwiedziły wtedy Kraków. Z relacji uczestników dowiedziałem się, że w poprzednich dwóch dniach zainteresowanie otwarciem galerii prac Przemka Truścińskiego oraz prelekcjami dra Jerzego Szyłaka i Wojciecha Birka było stosunkowo niewielkie. W sobotę jednak ludzi nie brakowało. Sobotnia część imprezy rozpoczęła się spotkaniem z Tomaszem Leśniakiem i Rafałem Skarżyckim, twórcami Jeża Jerzego oraz prelekcją Bartka Chacińskiego, który opowiadał o legendarnym twórcy serii "Asteriks" i "Lucky Luke" - Rene Goscinnym. Na spotkanie z twórcami Jeża Jerzego nie przybyły może tłumy, jednak ci, który przyszli, nie byli zawiedzeni. Skarżycki i Leśniak długo i ciekawie opowiadali o sobie, swoich komiksach, a także rzeczach nie mających z komiksem wiele wspólnego. Raz po raz dawali dowód swojego niebagatelnego poczucia humoru, dzięki czemu zgromadzona publiczność dobrze się bawiła. Wkrótce potem rozpoczęło się kolejne spotkanie. Tym razem jego bohaterami byli twórcy magazynu "Arena Komiks". Podczas tego spotkania na sali również była masa wolnych miejsc (jak się zresztą później okazało - było to regułą na niemal wszystkich spotkaniach z twórcami komiksów). Spotkanie przebiegło tradycyjnie - twórcy opowiedzieli nieco o sobie i swojej pracy. Padło również kilka pytań od publiczności. Ogólnie rzecz biorąc, przez większość tego spotkania przypuszczałem, że tak naprawdę to na sali jest może kilka zaledwie osób zainteresowanych tym, o czym mówił np. Tomasz Tomaszewski. Cała reszta zaś najwyraźniej przyszła po to, żeby usiąść, odpocząć lub ewentualnie przeczytać jakiś komiks. Na szczęście nie całkiem taka była prawda. Okazało się to jednak dopiero, gdy jeden z organizatorów ogłosił koniec spotkania. Wtedy spora grupa czytelników podbiegła do Tomka Tomaszewskiego prosząc o autografy, opinie na temat prac czytelników itp. Całe szczęście, że organizatorzy pomyśleli o czymś takim jak "Stolik Mistrza", który właśnie służy temu, żeby czytelnicy mogli porozmawiać z twórcami w "prywatnej" (nie licząc tłumu kłębiącego się za plecami ;-) ) atmosferze. I właśnie "Stolik Mistrza" uważam za najlepszy pomysł organizatorów Krakowskiego Festiwalu Komiksu i Mangi.

Jak już wspomniałem - na spotkania z twórcami w większości wypadków (o wyjątkach za chwilę) przychodziły niewielkie grupki czytelników, którzy najwyraźniej nie mieli wielkiej ochoty uczestniczyć aktywnie w tych spotkaniach. Natomiast gdy twórcy zajmowali stanowiska przy "Stoliku Mistrza" natychmiast otaczał ich spory wianuszek miłośników. Niektórzy chcieli po prostu zdobyć autografy, inni chcieli pochwalić się własną twórczością, zaś jeszcze inni chcieli w spokoju zapytać twórców o różne rzeczy. Okazuje się, że ludzie jednak bardzo byli zainteresowani kontaktem z twórcami, jednak najwyraźniej nie odpowiadała im zupełnie formuła "spotkań", która nawiasem mówiąc eksploatowana jest na wszystkich możliwych imprezach komiksowych. Okazuje się, że czytelnicy mają całkiem sporo pytań do twórców. Dlaczego więc nie zadają tych pytań podczas spotkań? Dlaczego większość pytań musi być "wymuszana" przez osoby prowadzące spotkania? Trudno powiedzieć. Być może część publiczności czuje się onieśmielona? Być może boją się reakcji na swoje pytanie ze strony pozostałych osób na sali? W każdym razie dla mnie przynajmniej jasne jest po tym co widziałem w Krakowie, że czytelnicy bardziej pragną możliwości "prywatnego" spotkania z twórcami, niż spotkań w których uczestniczy kilkadziesiąt ludzi na raz. Dlatego powtórzę - brawa dla Krakowskiego Klubu Komiksu za wprowadzenie "Stolika Mistrza". Być może ta idea wymaga jeszcze paru poprawek, być może uda się ją jeszcze usprawnić i poprawić. W każdym razie "Stolik Mistrza" wydaje się być krokiem w dobrą stronę.

Jednak idea spotkań "grupowych" z twórcami, w niektórych przypadkach sprawdziła się w Krakowie bardzo dobrze. Mam tu na myśli dwa spotkania, które odbyły się w sobotę. Bohaterem pierwszego z nich był Michał "Śledziu" Śledziński - redaktor naczelny "Produktu" i autor m.in. albumu "Fido i Mel na kozetce". Na spotkanie z nim tłumy waliły drzwiami i oknami, jak to się często mawia. Tryskający humorem "Śledziu" powodował głośne wybuchy śmiechu co kilka minut i jak zauważyłem z niemałym zdumieniem, radosna atmosfera tego spotkania przyciągała do salki sporo ludzi, których nigdy bym nie posądził o zainteresowanie tematyką komiksową (a już tym bardziej o zainteresowanie tym co tworzy "Śledziu"!). A jednak przychodzili i słuchali przed dłuższą czy krótszą chwilę. Nie da się ukryć, że sukces tego spotkania to zasługa Śledzińskiego, który okazuje się być równie dobrym showmanem, co twórcą komiksowym.

Kolejne spotkanie, podczas którego nie można było narzekać na brak publiczności, to spotkanie z wydawnictwem "Motopol - Twój Komiks". Myślę, że w tym przypadku rzeczą, która przyciągnęła tak liczną grupę widzów, była chęć dowiedzenia się czegoś więcej na temat działalności tego wydawcy, który nagle i niespodziewanie pojawił się na rynku, robiąc sporo zamieszania. Spotkanie było bardzo rzeczowe. Jego uczestnicy dowiedzieli się między innymi, że do końca przyszłego roku "Motopol" ma zamiar wydać około 150 albumów komiksowych.

Ostatnim punktem sobotniego programu było spotkanie z Francoisem Boucq - francuskim rysownikiem, zdobywcą Grand Prix na Festiwalu w Angouleme. Spotkanie było niezwykle ciekawe. Twórca opowiadał długo i ciekawie o swojej pracy. Jednak słuchało go zaledwie kilkanaście osób. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co było przyczyną tak niskiej frekwencji na tym spotkaniu. Być może jego późna pora? Być może spotkanie było za mało rozreklamowane? Trudno powiedzieć... W każdym razie była to chyba największa wpadka organizatorów (o ile ustalenie terminu tego spotkania zależało od nich).

W niedzielę odbyły się kolejne spotkania z twórcami, m.in. z Maciejem Parowskim, Bogusławem Polchem, Robertem Adlerem, Tobiaszem Piątkowski i Krzysztofem Ostrowskim. Jednak najważniejszym punktem niedzielnego programu było wręczenie nagród K'01.

W znaczącej większości wyniki tego plebiscytu były łatwe do przewidzenia, stąd też nie dziwi zwycięstwo Grzegorza Rosińskiego i Jeana Van Hamme w kategoriach odpowiednio "Rysownik" i "Scenarzysta". Nie dziwi również wysoka pozycja "Thorgala" w kategoriach "Seria Komiksowa" i "Bohatera". Podobnie pierwsze miejsce w kategorii "Polski Album Komiksowy" przyznane albumowi "Kajtek i Koko w kosmosie". Natomiast sporym zaskoczeniem był na pewno dla niektórych fakt, że "Produkt" pokonał w kategorii "Magazyn Komiksowy" "Świat Komiksu". Kolejnym wielkim zaskoczeniem była z pewnością wysoka pozycja Michała "Śledzia" Śledzińskiego w kategoriach "Scenarzysta" oraz "Publicysta". W tej ostatniej kategorii "Śledziu" "pokonał" nie tylko Witka Tkaczyka (redaktora naczelnego "AQQ") i Wojtka Birka ale także dra Jerzego Szyłaka, który ma na swoim koncie kilka poważnych publikacji na temat komiksu. Kolejnym zaskoczeniem było to, jak wiele osób w kategorii "Publicysta" zdecydowało się zaznaczyć opcję "Nic godnego uwagi". W każdym razie wyszło na to, że najlepszym publicystą jest Michał Śledziński (który publicystyką komiksową nie zajmuję się prawie wcale), potem długo, długo nic i wreszcie Jerzy Szyłak, Witold Tkaczyk i reszta publicystów. Czy to oznacza, że publicystyka komiksowa nie miewa się w Polsce najlepiej? Czy też raczej znaczy to, że czytelnicy nie chcą czytać publicystyki - chcą czytać komiksy?

O Festiwalu w Krakowie można napisać jeszcze dużo. Mógłbym narzekać jeszcze długo na liczne spotkania, które się nie odbyły, na opóźnienia czasowe, ogólny rozgardiasz itd. Mógłbym, ale po co? Moim zdaniem pod tym względem organizatorzy z Krakowa nie są gorsi od organizatorów z Łodzi. Nie są niestety także lepsi... Chciałbym natomiast podkreślić, że tegoroczny Krakowski Festiwal Komiksu i Mangi był w moich oczach lepszy od tego sprzed dwóch lat. Mam więc nadzieję, że rozpoczęła się właśnie tendencja zwyżkowa, i że w przyszłym roku organizatorzy zaproszą nas na jeszcze ciekawszy i bardziej dopracowany program kolejnego Festiwalu.

[Marcin Lorek dla magazynu Esensja]

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa